Powstanie Styczniowe nad Nidzicą, Szreniawą i Dłubnią. Bitwa miechowska
Powstanie Styczniowe w krainie leżącej nad Dłubnią, Szreniawą i Nidzicą ma bardzo bogatą literaturę historyczną i piękną, dostępną w każdej większej bibliotece. Ma też, ta powstańcza irredenta, obfitą sztukę przechowywaną w narodowych galeriach muzealnych. Zachował się duży materiał zdjęciowy, dostępny również w wydanych już katalogach fotograficznych.
Z dawnych badaczy tego Powstania trzeba przywołać nazwiska Józefa Dąbrowskiego (Grabca), Józefa Piłsudskiego, Walerego Przyborowskiego, Wacława Tokarza i Stanisława Zielińskiego, z młodszych Henryka Kieniewicza, Eligiusza Kozłowskiego, Leonarda Ratajczaka i Helenę Rzadkowską.
Z dawnych artystów można przypomnieć nazwiska Maksymiliana Gierymskiego, Aleksandra Sochaczewskiego, Tadeusza Ajdukiewicza, Antoniego Piotrowskiego, Artura Grottgera - malarzy, czy Karola Beyera z Warszawy i Walerego Rzewuskiego z Krakowa - fotografów, którzy sfotografowali setki powstańców wychodzących z Warszawy i Krakowa na pole walki.
Współcześnie na dostrzeżenie zasługuje twórczość malarska Romana Breitenwalda (1911–1985) i Marka Hołdy (ur.1956), związanych z Miechowem. Zwłaszcza ten drugi ma za sobą, poza dużym dorobkiem artystycznym, odkrycie bardzo wielu ważnych faktów odnoszących się do bitwy miechowskiej.
Dzisiaj Powstanie ma już cały zastęp autorów i dzieł polskich, rosyjskich, ukraińskich i białoruskich, a nawet anglo- i francuskojęzycznych. Napisali je znani uczeni i głośni żurnaliści. Pokaźną ilość dzieł stanowią wydawnictwa źródłowe, opublikowane latach 1961-1986 w ilości 25 tomów we współpracy Akademii Nauk: polskiej i rosyjskiej. Otwierają one nowe możliwości i horyzonty badawcze.
Bardzo bogaty materiał pamiętnikarski znajduje się w zbiorach Biblioteki Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie; jest on już częściowo wydany i naukowo opracowany. Są to przede wszystkim „Dzienniki” Kazimierza Girtlera (1804-1887), dzierżawcy majątku rządowego w Kalinie Małej pod Miechowem, który zarejestrował w swoich zapiskach całe setki ważnych faktów z okresu poprzedzającego powstanie, czasu jego trwania i lat represji carskich, właśnie na terenie powiatu miechowskiego. Dzięki dokumentom i dziennikom o charakterze terenowym, równolegle z badaniami nad ogólnymi sprawami Powstania, mogą rozwijać się badania regionalne. Ważne miejsce w tych studiach przypada ośrodkowi naukowemu w Kielcach, Krakowie, Katowicach i Lublinie. Wszystkie takie badania mają swoje postaci, spośród których należy wymienić nazwisko inżyniera elektryka, nauczyciela dyplomowanego Jerzego Kowalczyka (ur. 1938 zm.2015) z Kielc, który zestawił - w ostatnich latach - groby powstańcze i inne materialne pamiątki zrywu powstańczego w regionie świętokrzyskim, ale też w miechowskim mateczniku walki o wolność. Nie możemy nie doceniać osiągnięć edytorskich, poświęconych bitwie miechowskiej znanego regionalnego badacza Włodzimiera Barczyńskiego (ur. 1950), którego opracowanie „Bitwa miechowska” stało się najmocniejszym atutem 150. rocznicy Powstania na naszym terenie.
Trzeba stwierdzić, że dość dobrze znane są dzieje militarne Powstania, natomiast funkcjonowanie władz Powstania, a zwłaszcza jego struktura terenowa i obsada personalna - w sposób niedostateczny. Rządowi Narodowemu Polski w latach 1863-1864 poświęciła przed 30. laty swe studium Franciszka Ramotowska. Dysponujemy również nieco przestarzałym, bo z 1924r., ale wciąż aktualnym materiałem wyjściowym o cywilnej organizacji terenowej Powstania autorstwa Edwarda Maliszewskiego.
Organizacja cywilna i wojskowa z okresu Powstania dla powiatu miechowskiego, czyli terenu obejmującego swoim zasięgiem Opatowiec, Koszyce, Skalbmierz, Działoszyce, Proszowice, Nowe Brzesko, Michałowice, Luborzycę, Iwanowice, Słomniki czy Książ Wielki, stworzona z przedstawicieli tutejszej warstwy szlacheckiej, duchowieństwa, mieszczaństwa, a nawet chłopstwa, została do publicznej wiadomości przedstawiona poprzez schematy i nazwiska przez autora niniejszego tekstu, przed końcem ubiegłego roku. Organizacja ta przygotowała teren do akcji zbrojnej pod względem moralnym, organizacyjnym i finansowym, a po wybuchu Powstania do działań wojskowych, trwających tutaj przeszło półtora roku. Dlatego właśnie należy przypomnieć kilkadziesiąt nazwisk tych naprawdę zasłużonych miechowian.
Bitwa miechowska…
…stoczona 17 lutego 1863 przez partię powstańczą płk. Apolinarego Kurowskiego (1818-1878), jest wydarzeniem, zapewne najbardziej brzemiennym w różne skutki, ale nie może ona przesłaniać innych spraw, jak np.: obwołanie gen. Mariana Langiewicza (1827-1887) Dyktatorem Powstania 11 marca 1863 w Goszczy, czy wypraw wojennych z Krakowa do Królestwa, które „szły” przeważnie „suchą granicą”, na jej długości od Igołomii do Maczek.
Pragnę ze smutkiem stwierdzić, że zabytkowa karczma w Antolce, będąca kwaterą gen. Mariana Langiewicza, w dalszym ciągu nie dźwiga na swoich murach stosownej tablicy pamiątkowej, której treść i formę przygotowaliśmy już kilka lata temu, ale władze samorządowe gminy Książ Wielki nic w tej sprawie nie zrobiły.
Warto też dodać, że na naszej ziemi walczyli ramię w ramię z Polakami: Francuzi, czego przykładem jest płk Francois de Rochebrune (1830-1871), wódz słynnej formacji „Żuławi Śmierci” Włosi, spośród których zazwyczaj jest wymieniany płk Francesco Nullo (1826-1863), garibaldczyk, uczestnik walk o zjednoczenie Włoch, Ukraińcy, z wielkim przyjacielem naszego Narodu, współpracownikiem Aleksandra Hercena, kpt. Andrijem Potebnią (1838-1863), Węgrzy, z hrabią Ottonem Esterhazy (1830-1912) i inni jeszcze.
Pamięć Powstania była zawsze obecna w działalności miechowskich organizacji politycznych, społecznych i kulturalnych oraz w świadomości najlepszych synów tej ziemi, począwszy od ożywienia rewolucyjnego w 1905r. do czasów ostatnich.
W obecnych czasach pamięć powstańczego zrywu i konkretne obchody rocznicowe mają godnych naśladowców. I dlatego z tego miejsca należy bardzo serdecznie podziękować władzom samorządowym powiatu i Miechowa za ich wieloletnią postawę oraz Parafii Grobu Bożego, Nadleśnictwu, szkołom, instytucjom i organizacjom za inicjatywy, aktywne uczestnictwo i oprawę uroczystości rocznicowych. Dzień 17 lutego wszystkich nas czyni lepszymi Polakami i ludźmi otwartymi na sprawy historycznego dziedzictwa.
Przyczyny wybuchu Powstania, które należy sprowadzić do potrzeby bycia wolnymi, przejętej przez generację lat 60. XIX w., od pokolenia dziadów i ojców - uczestników poprzednich zrywów powstańczych - są wciąż tematem sporów o szansę tego ruchu. Dylemat ten zostawiamy na inną okazję, dyskusji lub lektury, aby pogłębiona refleksja nad Powstaniem nakazywała nam lepiej korzystać z doświadczeń czasów minionych.
Dzisiaj przypomnijmy przeto pokrótce tylko te wydarzenia, których świadkami była ziemia miechowska podczas tego najbardziej szlachetnego w wymowie i krwawego w skutkach zrywu naszego Narodu.
Organizacje spiskowe
W 1862r. w wielu tutejszych majątkach i plebaniach postały organizacje spiskowe, przygotowujące się do walki orężnej z rosyjskim zaborcą. Ich rozwój mogła skutecznie pokrzyżować branka młodzieży do wojska carskiego. Wobec zarządzonej przez Naczelnika Rządu Cywilnego Królestwa, margrabiego Aleksandra Wielkopolskiego (1803-1877), właściciela Chrobrza i Książa Wielkiego, właśnie takiej branki, również na ziemi miechowskiej zaczęły zbierać się grupy uciekinierów przed branką, szukające kontaktu z ośrodkami organizacyjnymi Powstania, które wybuchło 22 stycznia 1863r..
Napływały one do ojcowskiego obozu powstańczego, którego organizatorem był naczelnik wojskowy województwa krakowskiego płk Apolinary Kurowski. Do Ojcowa przedostawały się również liczne grupy ochotników z Krakowa i Galicji. W obozie zaczęty powstawać regularne oddziały wojskowe. W krótkim czasie (dwóch tygodni) oddziały te opanowały teren tzw. „trójkąta granicznego”, między Prusami, Austrią i Rosją, z Olkuszem, Sławkowem, Siewierzem, Skałą, Wolbromiem, Słomnikami, Proszowicami ł Nowym Brzeskiem. Likwidacja posterunków straży granicznej, w Michałowicach, Szycach i Sosnowcu, kas rządowych, wprowadzenie administracji cywilnej i ogłoszenie Manifestu do Narodu, do którego dołączone były dekrety o uwłaszczeniu chłopów, poważnie zaniepokoiło władze rosyjskie w Królestwie. W celu unieszkodliwienia buntowników na tym obszarze nakazano dwóm kolumnom wojska rosyjskiego uderzyć na obóz w Ojcowie.
Dowódca polski, otrzymawszy wiadomość o zamierzeniach Rosjan, zdecydował się podążyć w kierunku północno- wschodnim, aby połączyć się z korpusem naczelnika województwa sandomierskiego, gen. Mariana Langiewicza, który odnosił w tym czasie znaczne sukcesy militarne. Wobec błędnych informacji o siłach rosyjskich w Miechowie – leżącym na szlaku tego przemarszu – dowódca oddziału ojcowskiego postanowił zaatakować załogę rosyjską w naszym mieście. Miała ona liczyć 400 ludzi słabo uzbrojonych, gdy w rzeczywistości tworzyło ją ponad 800 żołnierzy doskonale wyszkolonych i wyposażonych.
Z nieznanych dotąd historykom źródeł, odkrytych przez Marka Hołdę, jednoznacznie wynika, że Rosjanie już w przeddzień bitwy wiedzieli o szykującym się natarciu na miasto; doniósł im o tym osiadły w Miechowie poddany króla pruskiego robotnik Franz Hitler (sic!) za co dostał trzy ruble nagrody, a sama bitwa miała charakter dobrze przygotowanej zasadzki.
Tak więc siłom powstańczym, obliczanym na około 1800 ludzi, składającym się głównie z rezolutnej, brawurowej, porwanej szlachetnym zapałem młodzieży Rosjanie przeciwstawili starego, nierzadko otrzaskanego w bojach wojny krymskiej (1853 – 1856 ), odpornego psychicznie i okrutnego żołnierza, co przy przewadze ogniowej, pozycyjnej i taktycznej Rosjan, im właśnie dawało zwycięstwo.
Plan zdobycia miasta nosił znamiona improwizacji, a sam atak na Miechów przypuszczony nad ranem 17 lutego1863r., po długotrwałym marszu z krótkim odpoczynkiem w Czaplach Wielkich, nie mógł wróżyć powodzenia. Bitwa rozpoczęła się około 5:30 na przedpolach Miechowa, prawie 3 kilometry przed miastem, serią utarczek kawaleryjskiej forpoczty powstańczej z podjazdem objeszczyków (rosyjskiej konnej straży granicznej).
Bitwa rozpoczęła się około 5:30 na przedpolach Miechowa, prawie 3 kilometry przed miastem, serią utarczek kawaleryjskiej forpoczty powstańczej z podjazdem objeszczyków (rosyjskiej konnej straży granicznej).
Nikita Mucha, jeden z dwóch objeszczyków, którzy oderwali się od podjazdu zaalarmował komendanta obrony Miechowa mjr. Władimira Adrianowicza Niepienina o wejściu do walki polskich buntowników. Ten, postawiwszy w trybie alarmowym garnizon pod broń wysłał 5 rotę [kompanię] 25 smoleńskiego pułku piechoty, by jej część przeszła przez ulicę Pocztową i obsadziła cmentarz parafialny, a druga zablokowała ulicę Krakowską. Ten ruch i wszystkie późniejsze były bowiem przez Rosjan założone.
Centrum obrony rosyjskiej stanowiły zabudowania w zachodniej pierzei rynku i klasztor. Zgromadzonych tam zapasów prochu w ilości kilkuset kilogramów, sztandaru 7. batalionu strzelców i kasy broniła 12. rota smoleńskiego pułku. Byli tu jeszcze nieliniowi żołnierze 7. batalionu, komenda inwalidów, pół sotni 3. dońskiego pułku kozaków oraz objeszczycy i strażnicy straży granicznej. Do bezpośredniego udziału w walkach nie przewidywano miejscowej komendy żandarmerii, dowodzonej przez kpt. Juliana Giro, chociaż rola jego samego jest w wypadkach miechowskich zdecydowanie negatywna.
Wpuściwszy forpocztę powstańczej jazdy w ulice miasta a piechotę na cmentarz, który obwarowany był wałem z fosą, Rosjanie otworzyli piorunujący ogień. Jazda wycofała się ze stratami. Od rotowych salw Rosjan zginęła również niemal połowa z forsujących wał Żuawów Śmierci, którzy jako pierwsi, w ślad za swym dowódcą płk. Francois Rochebrune`m, łamali opór nieprzyjaciela. Reszta tego oddziału, wsparta strzelcami a potem kosynierami, wyparła w ciężkim ogniowym boju ze swych stanowisk nieprzyjaciela, a potem w walce na bagnety uderzyła na kontratakujących Rosjan z cmentarza i posuwała się za nimi w walce ku ulicy Pocztowej na Rynek, a atakując od strony podwórek i ogródków opanowała ulicę Krakowską.
Powstańcy przedostawszy się ulicą Krakowską do Rynku zostali wsparci uderzeniem piechoty od ulicy Skalbmierskiej (idąca również od tej strony jazda Edwarda Brudzewskiego – Nałęcza wycofała się), ale nie potrafili już przełamać muru piechoty rosyjskiej usytuowanej w północno - zachodniej części Rynku, która zresztą miała stałą pomoc ogniową, prowadzoną ze stanowisk przygotowanych uprzednio w zabudowaniach, skąd dziesiątkowano powstańców morderczym ogniem.
Rzucona przez płk. Apolinarego Kurowskiego jazda Ludwika Miętty - Mikołajewicza przez wolną ulicę Krakowską rozwinęła się w Rynku i z brawurą zaszarżowała na piechotę rosyjską. Przełamała ją, zmieszawszy nieco szyki własnej piechocie, ale poniosła ciężkie straty i wydostała się spod ognia przez ulicę Warszawską. Otwarło to jednak powstańcom drogę przez dzisiejszą uliczkę Miechowity w kierunku klasztoru. Tu jednak powstańcy stanęli wobec silnego ognia prowadzonego z zabudowań. Uwikłanie się w chaotyczną, uporczywą, lecz beznadziejną walkę, bez dowództwa, pozwoliło części niezwiązanej walką sił rosyjskich na ponowne opanowanie ulic Krakowskiej i Pocztowej, a potem także cmentarza i odcięcie powstańcom odwrotu.
Ci, nie mogąc zdobyć zabudowań atakowanych przez siebie od frontu, wycofując się teraz pod ogniem, ponosili dalsze ciężkie straty. Około godziny 8:30 w ataku na bagnety Rosjanie wyparli ostatecznie powstańców z miasta; wycofujących się w granicach miasta ścigała też jazda rosyjska - objeszczycy i kozacy z 3. pułku dońskiego, przeważnie wyłapując a częściej dobijając rannych. Około 9:00 bitwa była zakończona…
Katastrofalne skutki
W tym czasie dotarła pod miasto jazda oddziału Wacława Cybulskiego, który miał zaatakować od strony zachodniej. Spóźniona na skutek sprzecznych rozkazów i chaotycznego dowodzenia przez płk. Apolinarego Kurowskiego, podeszła pod plac klasztorny (dzisiaj plac Tadeusza Kościuszki), lecz ostrzelana, po stracie kilku ludzi wycofała się bez walki.
W walce zginęło ogółem 260 - 310 żołnierzy z obu stron, zapewne nieco ponad 200 Polaków i do 100 Rosjan. Znikome straty własne podawane przez źródła rosyjskie z jednej strony podyktowane były prowadzoną przez nich polityką informacyjną, z drugiej strony wzięły się z faktu, że ciała rosyjskich żołnierzy były zapewne obdzierane z butów i odzieży po bitwie przez współbratymców, co było wtedy powszechnym zwyczajem, i być może (nawet celowo) nierozpoznane, zostały pogrzebane wraz z ciałami powstańców. W ręce Rosjan wpadło 67 jeńców w tym 21 schwytanych przez okolicznych chłopów, z których 15 było rannych. Rosjanie zdobyli też 57 karabinów, 40 pistoletów, 25 szabel i 300 kos i pik, ponadto zebrali tych ostatnich jeszcze około 400, porzuconych przez rejterujących z pola walki kosynierów.
Zakończona porażką bitwa wobec braku jasnego planu ewakuacyjnego zakończyła się zupełnym rozproszeniem oddziału, okryła żałobą Kraków, skąd pochodziła większość powstańców a w piśmiennictwie jej poświęconym przybrała wymiar zupełnej katastrofy. Wziąwszy jednak pod uwagę realia pola walki oraz to, że znaczną część poległych powstańców stanowili dobici ranni wykazała wielką wartość bojową powstańczego żołnierza a rozmiar i proporcje strat obu stron być może mogą skłaniać do przewartościowania jej obrazu.
Zupełnie katastrofalne skutki bitwa przyniosła samemu miastu. Z rąk rozpasanych, pijanego, niekontrolowanego przez oficerów żołdactwa zginęło kilku mieszkańców Miechowa, z bestialsko zakłutym bagnetami burmistrzem Pawłem Piotrem Orzechowskim (1808-1863) na czele; niemal całe miasto, uprzednio poszło z dymem, rabowane i palone systematycznie dom po domu przez trzy dni. W pożarze zgorzała wraz z domem bezcenna kolekcja biblioteczna, artystyczna i muzealna Wincentego Piątkowskiego (1796-1870), długoletniego komisarza/naczelnika obwodu/powiatu miechowskiego. Z pożaru, który strawił miasto, ocalały 4 domy murowane i 6 domów drewnianych oraz 41 chałup.
Raport ówczesnego naczelnika powiatu Wincentego Januszkiewicza (ok. 1812-ok. 1875), opisujący rozmiar klęsk jakie spadły na miasto ze strony Rosjan, opublikowała cała ówczesna prasa europejska. Raport ten był czytany w Senacie francuskim przez księcia Napoleona Józefa Bonaparte (1822-1891), zwanego Plon – Plon, syna najmłodszego brata cesarza Napoleona I.
Na jakiś czas miasto opuściła ponad połowa z dotychczasowych 2000 mieszkańców. Wydarzenia te miały również i sądowy epilog. Kpt. Julian Giro, komendant miejscowej żandarmerii, oskarżył przed władzami mjr. Władimira Adrianowicza Niepienina o mordy na mieszkańcach oraz zrabowanie i spalenie miasta. Oczywiście uwolniono go od zarzutów a na załogę miechowskiego garnizonu posypał się deszcz nagród. Rosyjski dowódca został odznaczony Listem pochwalnym i Orderem św. Stanisława II klasy z Mieczami, zaś orderami św. Anny i św. Jerzego niższych klas odznaczono 6 oficerów i 2 żołnierzy.
Po klęsce w punkcie zbornym w Sosnówce stawiło się zaledwie 600 rozbitków, z których większość nie przejawiała dalszej woli walki. W tej sytuacji płk Apolinary Kurowski zlikwidował w Racławicach swój korpusik. Miechów i Kraków pogrążyły się w wielkim bólu…
Powstanie trwało nadal
W niespełna miesiąc po ataku na Miechów nadciągnęła na teren powiatu miechowskiego od strony Małogoszczy, miejsca zwycięskiej bitwy 23 lutego 1863, partia powstańcza gen. Mariana Langiewicza. Przemaszerowała ona przez Szreniawę do Pieskowej Skały, gdzie 4 marca doszło do walki, w której legło 27 powstańców. Płyta granitowa poniżej zamku mówi o 65 powstańcach, ale zawiera ona prochy również z mogiły zbiorowej w Skale, gdzie następnego dnia podczas polskiego ataku na pozycje wojsk rosyjskich na wzgórzu cmentarza, zginął bohaterską śmiercią Ukrainiec, kpt. Andrij Potebnia, oraz z kilku innych powstańczych grobów.
Od 6 do 12 marca 1863 korpus gen. Mariana Langiewicza kwaterował w Goszczy i Sosnówce W przeddzień swego wymarszu w kierunku Chrobrza przyjął on stanowisko Dyktatora Powstania, ale po krwawych walkach pod Chrobrzem i Grochowiskami (17-18 marca 1863) dyktatura ta upadła, a jej bohater opuścił pole walki i z Opatowca udał się do Galicji. Warto dodać, że trasa przemarszu korpusu gen. Mariana Langiewicza przez ziemię miechowską uznana jest od lat 60. XX w. za szlak turystyczny. Na pewno trzeba tę trasę jakoś ożywić, wyposażyć, starannie opisać, a tablice i obeliski, upamiętniające ważne wydarzenia i przemarsz powstańców, odnowić lub uzupełnić.
Jest również ziemia miechowska terenem kilku prób przejścia utworzonych w Galicji i zdążających na pola walk w zaborze rosyjskim różnych partii powstańczych. Np. 4 maja 1863 przy samej granicy we wsi Pobiednik Mały został rozbity oddział Stefana Malczewskiego (1838-1875), pozostawiając na polu walki 19 zabitych; 7 maja 1863, w pobliżu budynków straży granicznej w Szycach grupa Józefa Ramockiego straciła 10 poległych i 30 rannych; 15 sierpnia 1863 pod Czernichowem płk Aleksander Taniewski (1833-1904) stoczył krwawą bitwę, tracąc 21 zabitych; 15 sierpnia 1863 na wzgórzu pod Imbramowicami 300-osobowy oddział Aleksandra Krukowieckiego (1825-1896) stoczył walkę z kolumną wojsk rosyjskich ks. Aleksieja Iwanowicza Szachowskoja (1812-ok.1912), w której zginęło 42 powstańców - częścią sił, przebijając się w rejon Lelowa a z częścią grupy powrócił do Krakowa.
Z walką tą związana jest również obrona dworu w Glanowie, którą upamiętnił Artur Grottger obrazem o właśnie takim tytule. Warto dodać, że również obraz „Kucie kos” artysta ten namalował w kuźni w Igołomii, która dotrwała aż do naszych czasów.
Prób przejścia na teren walk powstańczych przez rejon od Igołomii do Maczek było więcej. Niektóre z nich były uwieńczone powodzeniem: np. rtm. Ludwika Mycielskiego (1837-1863), rtm. Jana Popiela - Chościakiewicza (1836-1911). Większość z nich jest dokładnie opisana, ale w dalszym ciągu brak jest opracowań o tym, jaką rolę w Powstaniu pełniły tereny nadgraniczne, czyli np. Luborzyca czy Michałowice, a więc problem ten czeka na swego historyka. Czekamy też na inicjatywę Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Marii Fihel w Miechowie związaną z publikacją w bieżącym roku ważnego, źródłowego dzieła poświęconego bitwie miechowskiej w oczach jej uczestników.
I na koniec dodam jeszcze. Trzeba nam wierzyć, że problematyka ta będzie miała w powiecie i Miechowie swoich zwolenników i już niebawem doczekamy się jakiejś poważnej monografii, która przyczyni się do pełniejszego i głębszego poznania przeszłości tego najbardziej szlachetnego i bohaterskiego zrywu w walce naszego Narodu o wolność i niepodległość, czyli do rozwinięcia wśród miechowian tak potrzebnej aktualnie przynależności do tradycji, ważnej w naszej codziennej postawie ideowo - moralnej i naszych następców.
Stanisław Piwowarski
(styczeń 2016)