Korzystanie z witryny wiesci.info.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie, z których niektóre mogą być już zapisane w folderze przeglądarki.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies.

Akceptuję Politykę plików cookies (Nie pokazuj mi więcej tego powiadomienia).

Wiesław Kopeć kolekcjonuje narzędzia szewskie

Śpilory, kopyta i raszple

O tym, że Wolbrom był miastem szewców, dzisiaj świadczy już chyba tylko pomnik Jana Kilińskiego na rynku. A przedwojenne gazety podawały, że w mieście pracowało ponoć 1800 rzemieślników, trudniących się wyrabianiem butów, a w okolicznych wioskach – kolejnych 700. Wolbromscy szewcy sprzedawali swoje wyroby na wszystkich okolicznych targach – także w Olkuszu i Krakowie, gdzie buty z Wolbromia były bardzo cenione. Wstawali w nocy, brali worek na plecy i w drogę! Autobusów, ani tym bardziej samochodów, przecież nie było...

 

-„Trzeba poświęcić trochę czasu, by te wszystkie przedmioty dało się później wziąć do ręki” - tłumaczy z pasją kolekcjoner. Godzinami, mozolnie doprowadza podarowane przez znajomych zabytkowe narzędzia do stanu, w którym godne są zająć miejsce w jego kolekcji. W jednej szufladzie zgromadzone są różnego rodzaju szewskie woski, w drugiej noże – z rękojeścią drewnianą lub skórzaną, w trzeciej gwoździe i drewniane kołki, w czwartej – pokaźny zestaw nakłuwaczy czyli śpilorów. To od nich przylgnęło do mieszkańców Wolbromia nieco złośliwe, a może bardziej humorystyczne określenie. A śpilor, to po prostu rodzaj szpikulca, którym szewc robił małe otworki w skórze, by potem umieścić nich drewniany kołeczek, łączący wierzch z podeszwą. Ponieważ przed wojną prawie w każdym domu wyrabiano buty, stąd mieszkańcy Wolbromia, to tradycyjnie „Śpilory”...

Cały artykuł - w najnowszym wydaniu Wieści Wolbromskich.


 

OCEŃ SZPITAL

CZYTAJ WIĘCEJ